Sanktuarium Serca- Dary Odporności
4 minute read
W czerwcu ponad 100 osób zebrało się na Zoomie, łącząc się z różnych stref czasowych i miejsc na całym świecie, aby odkryć, co naprawdę oznacza bycie odpornym. Przez kolejne cztery tygodnie ten Sanctuary Pod stał się naszym azylem, parasolem, pod którym wszyscy mogliśmy znaleźć schronienie w otwierających się sercach innych. Pokrewieństwo zaczęło się formować poprzez łączenie naszych wspólnych, zbiorowych historii.
W pierwszym tygodniu badaliśmy wyzwania związane ze znalezieniem odporności w czasach niepewności. Jeden z członków grupy zapytał: „Czy naprawdę muszę coś zmienić?” Innymi słowy, kiedy znajome widoki, dźwięki, zapachy, smaki i wszystkie zwykłe udogodnienia przestają istnieć, czy jest to wezwanie do zmiany czegokolwiek, wszystkiego lub niczego? Kiedy ukochana osoba umiera, ujawnia się choroba lub jakaś tragedia puka do drzwi, czy może to być zaproszenie do pochylenia się ku innemu sposobowi bycia, który mógł zawsze istnieć?
Jeden z członków stada zdefiniował ludzką odporność jako The Guest House, poemat Rumiego, który rozważa metamorfozę naszego ciągłego, codziennego istnienia. Czy odporność może być po prostu zapasowym kluczem, którego jeszcze nie użyto do otwarcia tych samych drzwi wejściowych? Albo uchylonym oknem w zakurzonym pokoju, który jeszcze nie ujawnił swojego potencjału jako sypialnia gościnna, która mogłaby gościć nowych gości?
Bez wątpienia wiesz, że to, kim byłeś wczoraj, nie jest tą samą osobą, która obudziła się dziś rano. Zachodzą niewidoczne zmiany, przeplatane niezliczonymi doświadczeniami, które przynosi każdy dzień, w tym głębokim żalem dla niektórych i znaczącymi postępami dla innych. Zmieniające się nastroje tych doświadczeń kształtują nową osobę, gościa przychodzącego i odchodzącego w każdym calu, kształcie, formie lub kolorze.
Rumi stwierdza w wierszu: „To bycie człowiekiem jest domem gościnnym. Każdego ranka nowy przybysz”. Podobnie jak w przypadku każdego niespodziewanego gościa, tych gości należy traktować z troską, każdy z nich przedstawia nową możliwość zrozumienia świata i natury naszego ewoluującego istnienia. Rumi wzywa nas, abyśmy „Witali i zabawiali ich wszystkich!”
Co by było, gdybyśmy przywitali ich w drzwiach ze śmiechem i zaprosili na filiżankę herbaty, aby usiąść w komunii i zbadać ich intencje? Rzeczywiście, gdy rozbroi nas radość wspólnego doświadczenia, taka jak mrowiące ciepło dłoni trzymających filiżankę, moglibyśmy nauczyć się rozpakowywać piękny prezent, który ci goście prezentują w nieprzyjemny sposób przez cały dzień. Jako obserwatorzy pensjonatu możemy nauczyć się dostrzegać mroczne, złośliwe myśli. Możemy nawet wywołać wersję gościa, który przychodzi niosąc wstyd, okazując w zamian współczucie, troskę i życzliwość.
Gdy zagłębialiśmy się w drugi tydzień, napotkaliśmy przeszkodę, która mogła uniemożliwić nam powitanie naszych gości całym sercem. Stawiając czoła naszej moralnej świadomości, zbadaliśmy rzeczywistość podejmowania właściwych decyzji, gdy wybory stają się niejednoznaczne, a jasność nieuchwytną opcją.
„Jestem gotowa nie wiedzieć niczego i ufać, nawet jeśli wiąże się to z poświęceniem i cierpieniem z mojej strony” — powiedziała Bonnie Rose, nasza gospodyni i twórczyni społeczności. Jako pastorka była świadkiem niezwykłej transformacji swojego kościoła, w którym coraz więcej członków dryfuje w kierunku luźnego zaangażowania w przestrzeni wirtualnej. Tę zmianę można zaobserwować wszędzie, gdzie całe firmy i społeczności decydują się na spotkania przed ekranem. Zanim pandemia COVID-19 uderzyła w świat, ta niefizyczna, interaktywna rzeczywistość byłaby niepojęta.
Hojny dar Bonnie, jakim było uznanie tej „niewiedzy”, wydawał się trafić do wielu innych członków podu. Odpowiedzi i refleksje odzwierciedlały zbiorowe porozumienie z przytłaczającą potrzebą porzucenia oczekiwań. Jeden z członków podu podzielił się: „Skupienie się na niewidzialnym i porzucenie kontroli to główne praktyki, które pomagają mi poruszać się podczas tej zmiany w moim życiu zawodowym”. Zgodziliśmy się, że wszyscy jesteśmy w tym niewidzialnym tańcu, dostosowując kroki do nieznanego razem.
Trzeci tydzień skłonił nas do rozważenia odpuszczenia i trzymania się wszystkiego jednocześnie. W równowadze między osobistą integralnością a służbą innym zaczęliśmy obserwować nasze role jako dawców i odbiorców. Refleksje stały się bardziej osobiste, niektóre bardziej wrażliwe niż inne, a niektóre balansujące między powstrzymywaniem się a znoszeniem wszystkiego. Było zbiorowe świadectwo rozwijających się historii. Komentarze przerodziły się w inne rozmowy poboczne, które eksplorowały złożoność odpuszczania rzeczy, które nam służą, ale utrudniają nam rozwój, takich jak trudne długoterminowe relacje, stare i zanikające przyjaźnie lub nagromadzone rzeczy.
W powietrzu unosiła się ekscytująca atmosfera lekkości, jakby wszyscy wzięli się za wiosenne porządki w umyśle, żeby pozbyć się niezdrowych, powtarzających się myśli, które trzeba było w końcu uwolnić. Jeden z uczestników podkoszulka przypomniał nam: „Oddychanie zawsze jest dobrym pomysłem”. Rzeczywiście, zbiorowy westchnienie zostało wydychane, gdy wkroczyliśmy w czwarty tydzień, czując się trochę lżejsi.
Zakończyliśmy podcast, zastanawiając się nad tym, co zaczęło się warzyć w naszych sercach. Każda inna odpowiedź ujawniała, jak miłość, wdzięczność, współczucie, pokój i wszystkie niematerialne wartości, które prowadzą nas do większego uzdrowienia i połączenia, wypłynęły na wierzch. Te klejnoty, które tworzą naszą wspólną ludzkość, nie były już uwięzione i powstrzymywane ani nie ujawniały się jako mniejsi, nieprzyjemni goście, którzy maskują rozległą czystość ludzkiego serca.
Jeden z członków grupy uchwycił to zbiorowe wyłonienie się, zadając prowokujące pytanie: „Czy moglibyśmy zorganizować się w taki sposób, abyśmy mogli zaoferować sobie nawzajem większą odporność?”
Odpowiedzieliśmy na to wyzwanie, odważnie pojawiając się w kolejnym pod, aby trzymać i przyjmować Dary Żałoby. W tej wspólnej przestrzeni zbiorowa odporność mogła zacząć destylować się i udoskonalać poprzez historie o stracie przedstawione w tańcu życia, który ostatecznie celebruje umieranie.
Dla zainteresowanych dalszą współpracą:
DOŁĄCZ DO SANCTUARY POD