Author
Shay Beider
17 minute read
Source: vimeo.com

 

W naszym sierpniowym Laddership Pod z 2021 r. Shay Beider dzieli się historiami swoich lekcji z potężnego spotkania z wielorybami, delfinami i z pracy z dziećmi w ramach Integrative Touch Therapy. Poniżej znajduje się transkrypt (dzięki Nilesh i Shyam!) rozmowy.

Shay : To taka przyjemność być tutaj i chciałabym podziękować wam wszystkim za przyjęcie mnie do waszego grona, za chwilę rozmowy i komunikacji z wami. Tak miło jest usłyszeć, czym się dzielicie i właśnie myślałam: „Jak mogę po prostu zejść z drogi i pozwolić miłości przepłynąć przeze mnie w tej chwili tego ranka?”

Jak powiedziała Nipun, moja praca polega głównie na pracy z dziećmi, które są w szpitalu lub poza nim, które są ciężko, a czasem śmiertelnie chore. Dlatego staram się wyciągać wnioski z lekcji, jakie daje mi życie, i wykorzystywać je w pracy z tymi dziećmi i rodzinami, aby móc lepiej je wspierać.

I tak naprawdę chciałabym zacząć od historii, którą Nipun w pewnym sensie opowiedział, ponieważ jest to historia, która zdecydowanie zmieniła moje życie i moją pracę. Myślę, że zawiera ona wiele lekcji, które mogą być przydatne ludziom z różnych dziedzin, na różnych stanowiskach kierowniczych lub w różnych społecznościach.

To opowieść o wielorybach. Byłem na Alasce i zostałem zaproszony na wycieczkę łodzią, aby spędzić czas z kilkoma wielorybami, jeśli będziemy mieli szczęście je zobaczyć, czego, wiesz, nigdy nie można być pewnym. Więc wybraliśmy się łodzią i siedziałem tam z małą grupą około 20 osób, które były razem na tej przygodzie, i po prostu wyruszaliśmy. W każdym razie jest tam tak pięknie, a ja po prostu to chłonąłem i cieszyłem się krajobrazem.

Wtedy coś mnie po prostu pokonało -- dosłownie pokonało. Nie widziałam tego, ale czułam to, i to było poczucie świętości i głęboka obecność, która dosłownie wciągnęła mnie w ciszę. Nie mogłam mówić w tym momencie. Byłam tak zmuszona do stanu ciszy, że musiałam usiąść, ponieważ nie mogłam stać w tym momencie, ponieważ cała moja istota po prostu zanurzyła się w świętości. Nie rozumiałam mentalnie, co się dzieje, ale po prostu zostałam do czegoś wezwana. Spojrzałam na kobietę, która prowadziła wycieczkę, myślę, ponieważ potrzebowałam jakiegoś poczucia wglądu w to, co się dzieje, więc spojrzałam na nią, żeby po prostu zobaczyć, a po jej twarzy spływały łzy. Oboje po prostu połączyliśmy się na chwilę, ponieważ było tak, jakbyśmy mogli zobaczyć lub poczuć coś, czego może nie wszyscy inni jeszcze zauważyli, ale oni mieli to zauważyć. Mieli to zauważyć!

Przemówiła, a potem na głos – kobieta, która ułatwiała – powiedziała: „O mój Boże! Jesteśmy dosłownie otoczeni wielorybami. Robię to od piętnastu lat i nigdy nie widziałam czegoś takiego. Musi być wokół nas 40 wielorybów”.

I można było zobaczyć, że było ich tak wiele. Można było zobaczyć ich oznaki, ale tak naprawdę fascynujące było to, że dla mnie w ogóle nie byłem zainteresowany oglądaniem ich na własne oczy, ponieważ to, co się działo, to to, że ich czułem. To było tak, jakbym w jakiś sposób przypadkowo wpadł w ich strumień komunikacji. W pewnym momencie stałem się czymś w rodzaju anteny i po prostu otrzymałem tę niezwykłą ilość informacji od tych istot, z którymi miałem bardzo mało doświadczenia wcześniej, więc nagle zostałem zanurzony w czymś, o czym tak naprawdę nic nie wiedziałem, ale to był przytłaczający rodzaj pobierania i poczucia informacji.

Podczas tego doświadczenia zostało przekazanych kilka kluczowych kwestii, którymi uważam, że warto się podzielić i które naprawdę pomogły mi spojrzeć na życie i zrozumieć je trochę inaczej.

Pierwszą była jakość ich obecności – że sama ich obecność była wspaniała. Że ich sama istota i natura ich obecności żyła w domenie sacrum. To, właśnie tam, było tak pięknym darem. To samo w sobie było naprawdę niezwykłe.

A potem pojawił się kolejny fragment, który dotyczył ich poczucia rodziny i tego sposobu łączenia się ze sobą w grupie – tak jak wy robicie w tym doświadczeniu [Laddership Pod ], dosłownie, prawda? Funkcjonują i żyją w grupie, i można było poczuć to poczucie, że są w grupie, a w tej grupie istnieje wspólne poczucie siebie. Istnieje zrozumienie i uznanie jednostki i rodziny, i istnieje to wspólne poczucie siebie.

A fragment, który uderzył mnie najbardziej , do którego szczerze będę dążyć przez resztę mojego życia (jeśli tylko mógłbym się choć trochę nauczyć, jak to zrobić), to to, że kochali z pewnego rodzaju pełnią – jak prawdziwa miłość. Jak siła miłości . Jednocześnie mieli całkowite poczucie wolności. Więc nie była to miłość z przywiązaniem, w której, jako istoty ludzkie, myślę, że często jesteśmy bardzo dobrzy. To nie było coś w rodzaju „kocham, ale kocham cię z przywiązaniem do sznurka... z czymś małym w zamian”. Oni tego w ogóle nie mieli.

Pomyślałam sobie: „O mój Boże! Jak się tego uczysz?!” Jak możesz kochać tak w pełni, ale z takim poczuciem autonomii, że druga istota jest w każdej chwili wolna, by wybrać cokolwiek, co jest w jej najwyższym i najlepszym interesie? A jednak w jakiś sposób wszystko to jest połączone z poczuciem rodziny.

A złożoność tego i inteligencja emocjonalna tego są niezwykłe. Kiedy dowiedziałem się trochę więcej o wielorybach, zrozumiałem teraz, że u niektórych z nich mózg i nowa kora mózgowa są sześć razy większe od naszych, a w rzeczywistości otaczają układ limbiczny, więc neurobiolodzy uważają, że są niezwykle inteligentne emocjonalnie; pod wieloma względami o wiele bardziej zaawansowane niż my w tej dziedzinie, i to poczułem. Ta niezwykła zdolność do kochania i trzymania z cennością, ale także z całkowitą wolnością i szczerze – we mnie stworzyła poczucie aspiracji do „jak mógłbym nauczyć się żyć tak swoim życiem?” I w jakości pracy, którą wykonuję z dziećmi i rodzinami, jak mógłbym to wprowadzić, tę esencję miłości?

Chciałem się z Wami podzielić krótkim fragmentem tej fotografii, ponieważ uważam, że jest to piękny obraz przedstawiający historię wielorybów. Podzielę się nim więc krótkim fragmentem i za chwilę go tutaj wyjaśnię:

To jest zdjęcie kaszalotów. Zapadają w stan, który, znowu, naukowcy próbują zrozumieć. To krótki stan, trwający około 15 minut, w którym krążą w ten sposób i wygląda to tak, jakby ich mózg przechodził w stan REM, więc myślą, że zachodzi jakiś rodzaj snu lub procesu regeneracji, kiedy zapadają w to miejsce.

Dla mnie, moje odczuwalne doświadczenie, które oczywiście jest ograniczone w moim własnym rozumieniu, ale jest to, że ma miejsce pewnego rodzaju zgromadzenie. Jest pewnego rodzaju zgromadzenie, w którym istnieje poczucie wspólnej komunikacji i świadomości z tego zmienionego stanu, w którym się łączą. Chciałem się tym podzielić, ponieważ jest w tym coś, co przypomina mi ponownie istotę tego [drabinowego] podu, w którym ta grupa — wszyscy wy — spotykacie się i jest to swego rodzaju zgromadzenie, to wspólne poczucie bycia razem, przeglądania tych materiałów razem i bycia ze sobą, a potem jest ta druga warstwa, którą czuję, że ilustruje to zdjęcie, gdzie na głębszym poziomie formy inteligencji są przekazywane z jednego do drugiego. A te formy inteligencji są subtelne, więc nie zawsze możemy je nazwać, oznaczyć lub ująć w język, co było kolejnym jasnym elementem, którego nauczyłem się od wielorybów: tak wiele żyje poza językiem, ale i tak jest przekazywane. Chciałam poruszyć tę część historii i ten poziom świadomości, ponieważ myślę, że to część tego, co dzieje się z wami wszystkimi w tym pięknym doświadczeniu, które wspólnie tworzycie: istnieje poziom wspólnej świadomości, który być może wykracza poza język jako całość, ale mimo to jest przekazywany od osoby do osoby.

Nipun: Dziękuję. Tak niesamowite. Jesteś tak przejrzysty w tym, jak się dzielisz. Dziękuję bardzo, Shay. Byłem ciekaw, zanim przejdziemy do pytań, zastanawiałem się, czy mógłbyś podzielić się historią ze swojej pracy z dziećmi . Często znajdują się w niewiarygodnych sytuacjach bólu, może jakiejś walki. Ich rodziny również przechodzą przez to samo. Jak stosujesz te głębokie spostrzeżenia w tym kontekście?

Shay: Pracowałem z dzieckiem w szpitalu. Miał może około sześciu lat. Był bardzo zdrowym, szczęśliwym dzieckiem. Pewnego dnia bawił się na zewnątrz i wydarzyła się tragedia. Został potrącony przez samochód. To było potrącenie i ucieczka, ktoś go uderzył, a potem spanikował i odjechał, a on został poważnie, bardzo poważnie ranny. Miał bardzo poważne uszkodzenie mózgu, stracił zdolność mówienia; mógł wydawać dźwięki, ale nie mógł wypowiadać słów, a jego ręka, od czasu wypadku, skurczyła się w tej ciasnej pięści, jego lewa ręka.

Kiedy go poznałem, było około trzy tygodnie po wypadku, a oni nie mogli otworzyć jego lewej ręki. Więc wszyscy fizjoterapeuci i wszyscy próbowali ją otworzyć, ale nie otwierała się; ta lewa ręka po prostu nie chciała się otworzyć. Martwili się, bo im dłużej tak zostawała, tym bardziej, że tak będzie przez resztę jego życia.

Więc zaprosili mnie, żebym z nim trochę popracowała, i intuicyjnie poczułam natychmiast: „Och! To jest trauma. To jest trauma, którą ma w ręku”. A trauma, dla tych z was, którzy pracują w tej dziedzinie, musicie wiedzieć tak dobrze, że trauma to głębokie skurczenie. Trauma to kompresja energii, w której rzeczy są ciasno złożone jedna w drugą, więc pierwszym leczeniem terapeutycznym w przypadku poważnej traumy jest przestronność. Wszystko musi mieć otwarcie. Rozległa świadomość – duża „A” Świadomość. Im więcej tego jest wprowadzane, tym bardziej trauma ma przestrzeń, aby zacząć się rozwiązywać.

Intuicyjnie wiedziałem, że potrzebował poczucia stada, potrzebował rodziny, potrzebował wielorybów, potrzebował poczucia „nie jestem sam”. Jego matka była tam. Pracowała całą noc w sklepie spożywczym, ale był dzień, więc mogła być tam z nim, więc oboje podeszliśmy do jego łóżka i otoczyliśmy go, i po prostu otoczyliśmy go miłością. Zaczęliśmy dotykać bardzo delikatnie, dosłownie stworzyliśmy pojemnik miłości dla tego dziecka poprzez delikatny dotyk i poprzez nasze serca emitujące to. A jego matka, było to dla niej tak naturalne, po prostu zrobiła to natychmiastowo, tak wykwintnie i stworzyliśmy to pole. I bardzo krótki czas po stworzeniu tego pola, rodzaju spójnego, miłosnego, energetycznego stanu, chłopiec wpadł w to, co mogłem nazwać tylko stanem medytacyjnym. I to zobaczyłeś i poczułeś. To było tak, jakby całe jego istnienie po prostu -- szsz! -- gdzieś poszło. Był obudzony, ale w głębokim stanie medytacyjnym, pomiędzy pełnym czuwaniem a snem i wszedł w tę przestrzeń na około 45 minut. Po prostu z nim pracowaliśmy. Dotykaliśmy go, kochaliśmy go, trzymaliśmy go.

I wtedy poczułem tę zmianę i jego ciało zaczęło wychodzić ze stanu medytacyjnego. Wszystko to, nawiasem mówiąc, było prowadzone przez jego wewnętrzną inteligencję, jego wewnętrzną wiedzę. On to zrobił! My nic nie zrobiliśmy. To jego wewnętrzna inteligencja przeprowadziła go przez ten proces i wyszedł z tego stanu medytacyjnego i powrócił do świadomości, w pełni, otworzył oczy, a kiedy to zrobił, jego lewa ręka zrobiła to [otwiera dłoń] -- po prostu się uwolniła. I całe jego istnienie zmiękło.

To była jego mądrość, która wiedziała, jak się sama uzdrowić. Ale potrzebował strąka. Potrzebował pojemnika miłości. Potrzebował pola.

Więc, porozmawiajmy o niezwykłym nauczycielu i nauczaniu. Był dla mnie niesamowitym nauczycielem, jak ta wewnętrzna inteligencja może się wznieść i objawić się nam.

Nipun: Wow! Co za historia. Jednym z tematów tego tygodnia było to spektrum między treścią a kontekstem, a ty dużo mówisz o tej dziedzinie, a świat czasami faworyzuje nas tylko w kierunku owoców i zapominamy, że tak naprawdę potrzeba całej dziedziny, aby owoce zabłysły na tak wiele sposobów. W tym kontekście świata wydaje się, że dziedzina ta jest obecnie największą pracą do wykonania.

Teraz przejdziemy do pytań.

Alex: Shay, czy oprócz niesamowitych przeżyć z wielorybami spotkałeś jakieś inne formy życia pozaludzkiego, które mogą nas nauczyć o wzajemnym oddziaływaniu ducha i materii?

Shay: Tak, miałem podobnie oszałamiające doświadczenie z delfinami, które było równie nieoczekiwane i zaskakujące. I było to zupełnie inne jakościowo, co było dla mnie tak fascynujące.

Pływałam i byliśmy na wycieczce, na którą zabierali nas w miejsce na oceanie, gdzie mogliśmy spotkać delfiny. Pływałam pod wodą. Jeszcze nie widzieliśmy żadnych delfinów, ale podobnie, było głębokie uczucie. Ale w tym przypadku było to całkowicie skoncentrowane na sercu. Poczułam, jak moje serce otwiera się w najbardziej, wiesz, intensywny i ogromny sposób i zaczęłam komunikować się bezpośrednio z mojego serca. Chociaż nie mogłam widzieć delfinów, wiedziałam, że tam są i z jakiegoś powodu bardzo chciałam je chronić.

Była nas mała grupa, więc moje serce po prostu mówiło im: „Proszę, nie przychodźcie, chyba że jest to w waszym najwyższym i najlepszym interesie. Nie musicie się nam ujawniać; to nie jest ważne”. Moje serce po prostu tak mocno wysyłało tę wiadomość, a potem, co ciekawe, grupa z nich — około sześciu delfinów — przyszła. Wtedy zrozumiałam, dlaczego moje serce chciało się tym podzielić: to były dzieci. To była grupa, która miała wszystkie te małe dzieci, więc było poczucie, że po prostu bardzo chciałam chronić dzieci i szczerze mówiąc, w przypadku delfinów moje serce było po prostu przytłoczone miłością. To była czysta miłość i to było po prostu czyste poczucie serca w ogniu. Wiecie, i znowu, jak wielka, wielka i wspaniała nauka dla mnie.

Nie rozumiem nic z tego, dlaczego to przytrafiło mi się w różnych momentach mojego życia, więc po prostu to doceniam. Doceniam to tak, jakby mogło to być przydatne każdemu, w tym mnie w mojej własnej pracy, to wystarczy. Nie muszę tego w pełni rozumieć, ale jestem po prostu wdzięczna, że ​​ich serce było tak otwarte na mnie i mogłam to tak głęboko odczuć.

Susan: Och, Shay, to niezwykłe. Bardzo dziękuję. Wydaje się, że twoja praca nie polega na byciu magicznym uzdrowicielem – ale raczej na wkraczaniu i wspieraniu tej uzdrawiającej obecności między nami. Placówki medyczne nie są przygotowane do posiadania takiego pola, więc jestem ciekawa, czy masz jakieś wskazówki, w jaki sposób istniejące systemy opieki zdrowotnej mogą utrzymać przestrzeń w taki sposób? Ponadto, w związku z tą historią z chłopcem, w jaki sposób tworzysz między rodziną, opiekunami i innymi, aby aktywować tę zbiorową zdolność uzdrawiania?

Shay: Uwielbiam to pytanie. W ogóle nie postrzegam siebie jako uzdrowiciela. Postrzegam siebie jako osobę służącą pracy uzdrawiającej. Więc pierwszą rzeczą jest to, że ustawiam siebie, z kimkolwiek pracuję, ustawiam się w pozycji służącej i wspierającej ich, bardzo podobnie do modelu drabiny, o którym mówisz, Nipun. Wspieram coś lub kogoś, więc ten element jest naprawdę ważny. A potem, zejście w miejsce miłości, która pochodzi po prostu z głębokiego współczucia — i to jest miejsce, w którym współczucie musi być w pełni. Wszedłem do pokoju, w którym pierwszą rzeczą, jaką napotkałem, było umierające dziecko, a rodzic chwytał mnie, krzycząc i szlochając. Tak? Więc jak utrzymać tam miłość? Wiem, że niektórzy z was tak pracują — to jest tak cholernie trudne. Jak utrzymać tam miłość, w niemożliwych miejscach?

Moje doświadczenie jest takie, że idziesz pod spód -- idziesz do sedna samej miłości -- współczucia, które jest tak głębokie, że obejmuje każde pojedyncze życie, w każdym upokorzeniu, w każdej okrucieństwie, w każdej trudności i robisz wszystko, co możesz, aby połączyć się z tą głębią współczucia, która w pewien sposób, można powiedzieć, jest okiem Boga lub kto wie, wielką tajemnicą, która w jakiś sposób obejmuje całkowitą miłość i współczucie w obliczu tego, co wydaje się nam brutalne. To wtedy, gdy pozwalam -- to naprawdę pozwalanie i przyjmowanie -- kiedy pozwalam i przyjmuję moją istotę, aby dotknąć tego kręgu głębokiego współczucia, który nie jest mój, ale jest uniwersalny, którego każdy z nas jest w stanie dotknąć. Że to z tego miejsca mogę utrzymać największą trudność, nawet pośród całkowitego zniszczenia. I szczerze wierzę, że siedziba tego jest w każdym pojedynczym człowieku, mamy zdolność, aby to zrobić.

Ale to wymaga, wiesz, głębokiego, szczerego pragnienia, a właściwie powiedziałbym nawet zaangażowania, potrzeba zaangażowania, żeby powiedzieć: „Spotkam się z tobą tam, spotkam się z tobą z miejsca miłości i współczucia, nawet w chwili najgłębszego cierpienia”.

Fatuma: Cześć. Moje błogosławieństwa z Ugandy. Dziękuję za tę rozmowę. Myślę, że moje pytanie brzmi po prostu dziękuję… Dziękuję bardzo za piękną inspirującą rozmowę, dziękuję.

Khang: Co robisz w chwilach, gdy nie możesz już nic zrobić, by pomóc komuś innemu cierpieniu?

Shay: Tak, to świetne pytanie. To piękne pytanie. Myślę, że istnieje fundamentalna zasada, której nauczyłam się w pracy uzdrawiającej lub w jakiejkolwiek pracy dawania, a mianowicie, że nie możemy dać tego, czego nie mamy. A więc, gdy stajemy się wyczerpani, wskazuje mi to, że w moim własnym bycie, w tym momencie, muszę obrócić tę miłość w siebie. Muszę złożyć tę miłość z powrotem na siebie, ponieważ jeśli nie przywrócę, nie zregeneruję i nie odmłodzę tej wewnętrznej zdolności do dbania o własne bycie, nie będę miała nic do dania.

Jestem naprawdę niesamowicie wrażliwy na moment, kiedy czuję, że moja własna energia się wyczerpuje i nie mam jej już więcej. Jeśli zbliżę się do tej granicy, natychmiast przenoszę swoją uwagę z powrotem na moje własne istnienie. I generuję to samo źródło miłości i współczucia dla mojego własnego serca i dla mojego własnego poczucia siebie, dobrego samopoczucia i dobrego samopoczucia.

Wiesz, że niczym nie różnisz się od innych, których chcesz wesprzeć, prawda? I dlatego musimy dbać o siebie tak samo, jak staramy się dbać o innych. I kiedykolwiek czujemy się tam niezrównoważeni, myślę, że tak naprawdę odczuwamy pilną potrzebę napełnienia własnego kubka, ponieważ bez tego nie możemy dać wody innym. Powiedziałbym po prostu, że jest miejsce, w którym możemy pamiętać, że współczucie dla wszystkich istot jest również współczuciem dla siebie. Że jesteśmy częścią tego równania. Chciałbym po prostu oddać ci cześć i powiedzieć, że tak bardzo zasługujesz na miłość i współczucie, które chcesz dać swoim dzieciom i innym.

Nipun: To piękne. Dziękuję. Na zakończenie, co możemy zrobić, aby pozostać w kontakcie z tą większą miłością, a może nawet rozpalić większe pole miłości wokół nas?

Shay: Mogę podzielić się tylko tym, co odkryłam jako pomocne dla siebie, ponieważ może to będzie miało zastosowanie, a może nie. Ale jedną rzeczą , której się nauczyłam na pewno, jest to, że każdego dnia spędzam trochę czasu w stanie odczuwania głębokiej wspaniałości. Jednak możesz to znaleźć i myślę, że każda osoba odbiera to trochę inaczej, trochę słodko. Może to wpatrywanie się w kwiat, może medytacja, może połączenie z psem lub zwierzęciem, które jest w twoim życiu, może chwile z twoimi dziećmi, może poezja lub refleksja nad czymś, co tak głęboko dotyka twojego serca, że ​​pomaga ci pamiętać o tym połączeniu ze świętością.

Jeśli potrafimy utrzymać i pamiętać o tym połączeniu ze świętością każdego dnia, choćby przez krótki moment – ​​w moim życiu, to mnie zmienia. To jest dla mnie pierwszy krok każdego dnia. Robię to każdego ranka. Wpadam w głęboką więź ze świętością i czerpię z tego miejsca. Głęboko czerpię z tego miejsca i to jest niezwykle ważne w mojej własnej praktyce. Jest uspokojenie się i pozwolenie, aby to się rozszerzyło.

Drugi utwór , który robię każdego dnia, to tylko moja własna praktyka, więc możesz stworzyć coś zupełnie innego. Ale tak naprawdę modlę się każdego dnia, aby całe moje życie było poświęcone temu, czego doświadczyłam jako (może jak moglibyśmy to nazwać) wielkiej tajemnicy lub najświętszej lub boskiej, lub jest wiele nazw -- ale bez względu na to, jak to nazwiemy, niemal krzyczę modlitwę: „Oby całe moje życie, całe moje istnienie, całe moje ciało, mój duch, moja świadomość, oby wszystko, co robię i czego dotykam, było z tym zgodne. Obym po prostu była narzędziem wyrażania tej boskiej woli, celu i miłości”.

W tej praktyce modlitewnej jest to jak zobowiązanie. To zobowiązanie do: „Aktywnie wciągam to do swojego życia, abym mógł służyć innym z tego miejsca dobroci i wielkości, tego nasienia”. Czyż każdy z nas nie jest szczery?

Trzecia część dotyczy receptywności. To trudna praktyka, ale nadal staram się ją praktykować każdego dnia, a mianowicie: „Bez względu na to, co się dzieje w moim życiu, bez względu na to, co stanie mi na drodze, bez względu na trudności, to, że istnieje akceptacja i otwartość na to, jest moją nauką”. To doświadczenie, jakiekolwiek by nie było, jakkolwiek trudne, nie przydarzyłoby mi się teraz, gdyby nie było w nim lekcji i nauki. W głębi mojego jestestwa, najlepiej jak potrafię (jestem człowiekiem, popełniam błędy cały czas), ale najlepiej jak potrafię, po prostu mówię: „Proszę, pozwól mi przyjąć tę naukę z tego, nawet jeśli wydaje się to takie trudne i okropne, pozwól mi znaleźć, czym jest ta nauka, abym mógł rozwinąć się choć trochę bardziej. Może mogę poszerzyć swoje poczucie świadomości odrobinę bardziej, aby móc mieć trochę więcej współczucia i trochę więcej miłości do siebie i innych w tej podróży”.

Powiedziałbym, że te trzy rzeczy bardzo mi pomogły, więc może w pewnym stopniu pomogą też innym.

Nipun: To piękne rzeczy. Jak możemy wejść w tę przestrzeń wdzięczności, modlić się o bycie instrumentem i ostatecznie po prostu być gotowym na przyjęcie wszystkiego, co daje nam życie? To fantastyczne. Shay, uważam, że jedyną odpowiednią odpowiedzią tutaj, aby podziękować, jest po prostu spędzenie minuty ciszy razem. Abyśmy mogli w naszej nieprzepuszczalności zawsze po prostu puścić tę dobroć w świat, do siebie nawzajem, dokądkolwiek musi dotrzeć. Dziękuję bardzo, Shay. To było naprawdę miłe z twojej strony, że znalazłeś czas na to połączenie i myślę, że to cudowne, że energie wszystkich w ten sposób się łączą, więc jestem naprawdę wdzięczny za wszystkich. Myślę, że wszyscy jesteśmy. Dziękuję wszystkim wielorybom, całemu życiu, wszędzie, po prostu zrobimy minutę ciszy w podziękowaniu. Dziękuję.



Inspired? Share the article: