Czego nauczyłem się od wielorybów

W naszej kapsule Laddership z sierpnia 2021 r. Shay Beider dzieli się historiami o swoich lekcjach z potężnego spotkania z wielorybami, delfinami oraz z jej pracy z dziećmi w Integracyjnej Terapii Dotyku. Poniżej znajduje się transkrypcja (dzięki Nilesh i Shyam!) rozmowy.
Shay : To wielka przyjemność być tutaj i chcę podziękować wam wszystkim za przyjęcie mnie do waszej kapsuły, za chwilę rozmowy i komunikacji z wami. Wspaniale jest słyszeć to, czym się dzielisz, a ja po prostu myślałem: „Jak mogę po prostu zejść z drogi i pozwolić, by miłość przeszła przeze mnie w tym momencie dzisiejszego ranka?”
Jak powiedział Nipun, moja praca polega przede wszystkim na dzieciach przebywających w szpitalu lub poza nim, które są ciężko lub czasami śmiertelnie chore, więc w pewnym sensie biorę wszystkie lekcje, których życie może mnie nauczyć i staram się przywrócić ich do sposobu, w jaki pracuję z tymi dziećmi i rodzinami, aby móc lepiej je wspierać.
I właściwie chcę zacząć od historii, na którą zwrócił uwagę Nipun, ponieważ jest to historia, która zdecydowanie zmieniła moje życie i moją pracę, i myślę, że jest w niej wiele lekcji, które mogą mieć zastosowanie do ludzi z różnych dziedzin i w na różnych stanowiskach kierowniczych lub w różnych społecznościach.
To jest opowieść o wielorybach. Byłem na Alasce i zaproszono mnie na rejs statkiem, żeby spędzić trochę czasu z kilkoma wielorybami, jeśli uda nam się któregoś zobaczyć, czego nigdy nie wiadomo na pewno. Więc wyruszyliśmy na łódź, a ja siedziałem tam z małą grupą około 20 osób, które były razem na tej przygodzie i właśnie wyruszaliśmy. w każdym razie jest tam tak pięknie, a ja po prostu go podziwiałem i cieszyłem się scenerią.
Wtedy coś po prostu mnie pokonało - dosłownie mnie pokonało. Nie widziałem tego, ale czułem to i było to poczucie świętości i głębokiej obecności, które dosłownie wciągnęły mnie w ciszę. Nie mogłem mówić w tym momencie. Byłam tak zmuszona do stanu ciszy, że musiałam usiąść, bo nie mogłam ustać w tym momencie, bo cała moja istota po prostu zapadła się w sacrum. Nie rozumiałem mentalnie, co się dzieje, ale po prostu zostałem do czegoś wezwany. Spojrzałem na kobietę, która prowadziła wycieczkę, jak sądzę, ponieważ potrzebowałem wglądu w to, co się dzieje, więc spojrzałem na nią tylko po to, by zobaczyć, a ona miała łzy spływające po twarzy. Nasza dwójka po prostu połączyła się na chwilę, ponieważ było tak, jakbyśmy mogli zobaczyć lub poczuć coś, co być może jeszcze nie wszyscy inni złapali, ale zamierzali to zrobić. Mieli to zrobić!
Następnie przemówiła na głos – kobieta, która pomagała – powiedziała: „O mój Boże! Jesteśmy dosłownie otoczeni przez wieloryby. Robię to od piętnastu lat i nigdy nie widziałam czegoś takiego. wokół nas musi być 40 wielorybów”.
I można było zobaczyć, że było ich tak wiele. Można było dostrzec ich oznaki, ale tak naprawdę to, co było dla mnie fascynujące, to fakt, że w ogóle nie byłem zainteresowany oglądaniem ich na własne oczy, ponieważ to, co się działo, to to, że je czułem. To było tak, jakbym przypadkowo wpadł w ich strumień komunikacji. W jakiś sposób w tym momencie stałem się jak antena i właśnie otrzymałem tę niezwykłą ilość informacji od tych istot, z którymi miałem bardzo małe doświadczenie wcześniej, więc jakby nagle zanurzyłem się w czymś, co wiedziałem naprawdę nic o tym, ale to był przytłaczający rodzaj pobierania i wyczuwania informacji.
Było kilka kluczowych rzeczy, które zostały przekazane w tym doświadczeniu, które uważam za bardzo ważne, aby się nimi podzielić, które naprawdę pomogły mi zobaczyć i zrozumieć życie trochę inaczej.
Pierwszą była jakość ich obecności — że sama ich obecność była wspaniała. Że sama ich istota i natura ich obecności żyła w domenie sacrum. To był taki piękny prezent. To samo w sobie było naprawdę niezwykłe.
A potem pojawił się kolejny artykuł, który dotyczył ich poczucia rodziny i tego sposobu łączenia się ze sobą w kapsule - tak jak robicie to w tym doświadczeniu [Laddership Pod ], dosłownie, prawda? Funkcjonują i żyją w strąku, i można było poczuć to poczucie, że są w strąku, aw tym strąku jest wspólne poczucie siebie. Istnieje zrozumienie i uznanie jednostki i rodziny oraz wspólne poczucie siebie.
A fragment, który uderzył mnie najgłębiej , do czego szczerze będę dążyć przez resztę życia (jeśli choć trochę nauczę się, jak to robić), to to, że kochali z pewnego rodzaju pełnią - - jak prawdziwa miłość. Jak siła miłości . Jednocześnie mieli pełne poczucie wolności. Więc to nie był rodzaj miłości, w której jako istoty ludzkie, jak sądzę, często jesteśmy bardzo dobrzy. To nie było tak: „Kocham, ale kocham cię z przywiązaniem ze sznurkiem… z małym czymś w zamian”. Wcale tego nie mieli.
Pomyślałem: „O mój Boże! Jak można się tego nauczyć?!” Na przykład, jak kochać tak całkowicie, ale z takim poczuciem autonomii, że druga istota może w każdej chwili swobodnie wybrać to, czego potrzebuje, aby wybrać, co leży w jej najwyższym i najlepszym interesie? A jednak to wszystko jakoś łączy się z poczuciem rodziny.
A złożoność tego i inteligencja emocjonalna tego są niezwykłe. Dowiedziałem się trochę więcej o wielorybach i teraz rozumiem, że u niektórych z nich ich mózgi i kora nowa są sześć razy większe od naszych i otaczają układ limbiczny, więc neurobiologom wydaje się, że są niezwykle inteligentni emocjonalnie; pod wieloma względami znacznie bardziej zaawansowani niż my w tej dziedzinie i czułem to. Ta niezwykła zdolność do kochania i bycia cennym, ale także z całkowitą wolnością i autentycznością - stworzyła we mnie poczucie aspiracji: „Jak mogę nauczyć się żyć w ten sposób?”. A w jakości pracy, którą wykonuję z dziećmi i rodzinami, jak mógłbym wprowadzić tę esencję miłości?
Chciałem tylko pokrótce podzielić się z wami tym jednym zdjęciem, ponieważ uważam, że dzielenie się historią wielorybów jest pięknym obrazem, więc podzielę się nim pokrótce i wyjaśnię to za chwilę tutaj:
To jest obraz kaszalotów. Wpadają w ten stan, który naukowcy znowu starają się zrozumieć. Jest to krótki stan, trwający około 15 minut, kiedy kręcą się w kółko w ten sposób i wydaje się, że ich mózg przechodzi w stan REM, więc myślą, że jest jakiś rodzaj snu lub procesu przywracania, który ma miejsce, kiedy wpadają w ten stan. miejsce.
Dla mnie, moje odczuwane doświadczenie, które oczywiście jest ograniczone w moim własnym rozumieniu, ale chodzi o to, że dzieje się coś w rodzaju zwołania. Jest coś w rodzaju zwołania, podczas którego istnieje poczucie wspólnej komunikacji i świadomości z tego odmiennego stanu, w którym się łączą. Chciałem się tym podzielić, ponieważ jest w tym coś, co przypomina mi o istocie tej kapsuły [drabinkowej], w której ta grupa – wy wszyscy – spotykacie się i jest coś w rodzaju tego zwoływania, to wspólne poczucie bycia razem, przeglądanie tych materiałów razem i bycie ze sobą, a potem jest jeszcze jedna warstwa, którą czuję, że jest zilustrowana na tym zdjęciu, gdzie na głębszym poziomie formy inteligencji są przekazywane od jednej do drugiej. A te formy inteligencji są subtelne, więc nie zawsze możemy je nazwać, nazwać lub ująć w język, co było kolejną wyraźną informacją, której nauczyłem się od wielorybów: tak wiele istot żyje poza językiem, ale i tak jest przekazywane. Chciałem podnieść tę część historii i ten poziom świadomości, ponieważ myślę również, że to jest częścią tego, co dzieje się z wami wszystkimi w tym pięknym doświadczeniu, które tworzycie razem: istnieje poziom wspólnej świadomości, który być może żyje poza językiem w całości, ale mimo to wciąż jest przekazywana z osoby na osobę.
Nipun: Dziękuję. Tak niesamowite. Jesteś tak klarowny w tym, jak się dzielisz. Dziękuję bardzo, Shay. Z ciekawości, zanim przejdziemy do pytań, zastanawiałem się, czy mógłbyś podzielić się historią ze swojej pracy z dziećmi . Często znajdują się w niewiarygodnych sytuacjach bólu, może jakiejś walki. To samo przeżywają ich rodziny. Jak stosujesz te głębokie spostrzeżenia w tym kontekście?
Shay: Było dziecko, z którym pracowałem w szpitalu. Miał może około sześciu lat. Był bardzo zdrowym, szczęśliwym dzieckiem. Pewnego dnia bawił się na dworze i wydarzyła się tragedia. Został potrącony przez samochód. To było potrącenie i ucieczka, ktoś go uderzył, a potem wpadli w panikę i odeszli, a on został poważnie ranny. Doznał bardzo znacznych uszkodzeń mózgu, stracił zdolność mówienia słowami; mógł wydawać dźwięki, ale nie mógł mówić, a jego ręka, od czasu wypadku, skurczyła się w tej zaciśniętej pięści lewej dłoni.
Kiedy go spotkałem, było to około trzech tygodni po wypadku i nie mogli otworzyć lewej ręki. Tak więc wszyscy fizjoterapeuci i wszyscy próbowali manipulować, aby go otworzyć, ale nie chciał się otworzyć; ta lewa ręka po prostu nie chce się otworzyć. Martwili się, bo im dłużej tak będzie, tym bardziej będzie tak do końca życia.
Więc wezwali mnie, żebym trochę z nim popracował i intuicyjnie od razu poczułem: „Och! To jest trauma. To jest trauma, która jest w jego dłoni”. A trauma, dla tych z was, którzy pracują w tej dziedzinie, musicie dobrze wiedzieć, że trauma jest głębokim skurczem. Trauma to kompresja energii, w której rzeczy są ciasno złożone jedna w drugą, więc pierwszym zabiegiem terapeutycznym w przypadku poważnego urazu jest przestrzenność. Wszystko musi mieć otwarcie. Ekspansywna świadomość – świadomość przez duże „A”. Im więcej tego jest wniesione, tym więcej trauma ma miejsca, aby zacząć się rozwiązywać.
Intuicyjnie wiedziałem, że potrzebuje poczucia kapsuły, potrzebuje rodziny, potrzebuje wielorybów, potrzebuje poczucia „nie jestem sam”. Jego matka była przy tym. Pracowała całą noc w sklepie spożywczym, ale był dzień, więc mogła być tam z nim, więc we dwoje podeszliśmy do jego łóżka i otoczyliśmy go, i po prostu otoczyliśmy go miłością. Zaczęliśmy się bardzo delikatnie dotykać, po prostu stworzyliśmy dosłownie pojemnik miłość do tego dziecka poprzez delikatny dotyk i nasze serca, które to emitują. A jego matka, to było dla niej takie naturalne, po prostu zrobiła to natychmiast, tak cudownie i stworzyliśmy to pole. I bardzo krótki czas na stworzenie tego pola , coś w rodzaju spójnego, miłosnego, energetycznego stanu, chłopiec wpadł w coś, co mogę nazwać tylko stanem medytacji. Widzieliście to i czuliście. To było tak, jakby cała jego istota po prostu -- fuj! -- poszła gdzieś. On był przebudzony, ale w miejscu głębokiej medytacji, pomiędzy pełną jawą a snem, i wszedł w tę przestrzeń na około 45 minut. Po prostu z nim pracowaliśmy. Dotykaliśmy go, kochaliśmy go, trzymaliśmy go.
A potem poczułem tę zmianę i jego ciało zaczęło wychodzić ze stanu medytacji. Nawiasem mówiąc, wszystkim tym kierowała jego wewnętrzna inteligencja, jego wewnętrzna wiedza. On to zrobił! Nic nie zrobiliśmy. To jego wewnętrzna inteligencja przeprowadziła go przez ten proces i wyszedł ze stanu medytacji i wrócił do pełnej świadomości, otworzył oczy, a kiedy to zrobił, jego lewa ręka zrobiła to [otwiera dłoń] -- to po prostu wydany. I cała jego istota złagodniała.
To jego mądrość wiedziała, jak się leczyć. Ale potrzebował kapsuły. Potrzebował naczynia miłości. Potrzebował pola.
Mów więc o niezwykłym nauczycielu i nauczaniu. Był dla mnie niesamowitym nauczycielem tego, jak ta wewnętrzna inteligencja może się podnieść i ujawnić.
Nipun: Wow! Co za historia. Jednym z tematów tego tygodnia było to spektrum między treścią a kontekstem, a dużo mówisz o tej dziedzinie, a świat czasami skłania nas do samych owoców i zapominamy, że tak naprawdę potrzeba całego pola, aby owoce błyszczeć na wiele sposobów. W tym kontekście światowym wydaje się, że pole jest obecnie największą pracą do wykonania.
Przejdziemy teraz do kilku pytań.
Alex: Shay, oprócz twojego niesamowitego doświadczenia z wielorybami, czy spotkałeś jakieś inne niż ludzkie formy życia, które mogą nas nauczyć o przecięciu ducha i materii?
Shay: Tak, miałem podobnie oszałamiające doświadczenie z delfinami, które było równie nieoczekiwane i zaskakujące. I to było zupełnie inne jakościowo, co było dla mnie tak fascynujące.
Poszedłem popływać i byliśmy na wycieczce, podczas której zabierali nas do miejsca w oceanie, gdzie mogliśmy wpaść na delfiny. Pływałam pod wodą. Nie widzieliśmy jeszcze żadnych delfinów, ale bardzo podobnie, było głębokie wyczucie. Ale w tym przypadku było to całkowicie skoncentrowane na sercu. Poczułem, że moje serce otworzyło się w najbardziej, no wiesz, intensywny i ogromny sposób, a potem zacząłem komunikować się bezpośrednio z mojego serca. Chociaż nie widziałem delfinów, wiedziałem, że tam są iz jakiegoś powodu bardzo chciałem je chronić.
Była nas mała grupka, więc moje serce powtarzało im: „Proszę, nie przychodźcie, chyba że jest to w waszym najwyższym i najlepszym interesie. Nie musisz się nam ujawniać; nie jest ważne." Moje serce tak mocno wysyłało tę wiadomość, a potem, co ciekawe, pojawiła się ich grupa - około sześciu delfinów. Wtedy zrozumiałem, dlaczego moje serce chciało się tym podzielić: były dziećmi. To była grupa, która miała wszystkie te małe dzieci, więc istnieje poczucie, że tak bardzo chcę chronić dzieci i szczerze mówiąc, z delfinami, moje serce było po prostu przepełnione miłością. To była czysta miłość i to było tylko czyste poczucie płonącego serca. Wiecie, i znowu, jak dla mnie wielka, wielka i wspaniała nauka.
Nic nie rozumiem, dlaczego przydarzyło mi się to w różnych momentach mojego życia, więc po prostu to doceniam. Doceniam to tak, jakby mogło być przydatne dla kogokolwiek, włączając mnie w moją własną pracę, to wystarczy. Nie muszę tego w pełni rozumieć, ale jestem po prostu bardzo wdzięczna, że ich serce było dla mnie tak otwarte i mogłam to tak głęboko odczuć.
Susan: Och, Shay, to jest niezwykłe. Bardzo dziękuję. Wygląda na to, że twoja praca nie polega na byciu magicznym uzdrowicielem - ale raczej na tym, że wkraczasz i wspierasz tę uzdrawiającą obecność między nami. Placówki medyczne nie są przystosowane do tego pola, więc jestem ciekawy, czy masz jakieś wskazówki dotyczące tego, w jaki sposób istniejące systemy opieki zdrowotnej mogą pomieścić miejsce w tego rodzaju sposób? Ponadto, w odniesieniu do tej historii z chłopcem, w jaki sposób tworzysz między rodziną, opiekunami i innymi osobami, aby aktywować tę zbiorową zdolność uzdrawiania?
Shay: Uwielbiam to pytanie. Wcale nie uważam się za uzdrowiciela. Postrzegam siebie jako istotę służącą pracy uzdrawiania. Więc pierwszą rzeczą jest to, że ustawiam się, niezależnie od tego, z kim pracuję, ustawiam się w miejscu służenia i wspierania ich, bardzo podobnie do modelu drabiny, o którym mówisz, Nipun. Popieram coś lub kogoś, więc ten element jest naprawdę ważny. A potem zejście w miejsce miłości, które wypływa z głębokiego współczucia – i to jest miejsce, w którym współczucie musi być w pełni. Wszedłem do pokoju, gdzie pierwszą rzeczą, na którą napotykam, jest umierające dziecko, a rodzic chwyta mnie, krzycząc i szlochając. Prawidłowy? Jak więc trzymać tam miłość? Wiem, że niektórzy z was tak pracują – to cholernie trudne. Jak utrzymać miłość tam, w niemożliwych miejscach?
Z mojego doświadczenia wynika, że schodzisz do samego sedna miłości – współczucia, które jest tak głębokie, że obejmuje każde życie, każde upokorzenie, każde okrucieństwo, każdą trudność i robisz wszystko, co w twojej mocy, aby się z nim połączyć. tę głębię współczucia, która w pewnym sensie jest okiem Boga lub kto wie, wielką tajemnicą, która w jakiś sposób utrzymuje całkowitą miłość i współczucie w obliczu tego, co wydaje się nam brutalne. Dopiero kiedy przyzwalam – to jest tak naprawdę przyzwolenie i otrzymywanie – kiedy pozwalam i otrzymuję moje istnienie na dotknięcie tego kręgu głębokiego współczucia, które nie jest moje, ale jest uniwersalne, a każdy z nas ma zdolność dotykania. Że właśnie z tego miejsca mogę utrzymać największe trudności, nawet pośród totalnej dewastacji. I naprawdę wierzę, że siedziba tego znajduje się w każdym człowieku, mamy możliwości, aby to zrobić.
Ale to wymaga, wiesz, głębokiego, szczerego pragnienia, a właściwie powiedziałbym nawet zaangażowania, wymaga zobowiązania, aby powiedzieć, że spotkam cię tam, spotkam cię z miejsca miłości i współczucia, nawet w twojej chwili najgłębsze cierpienie.
Fatuma: Witam. Moje błogosławieństwo z Ugandy. Dziękuję za to wezwanie. Myślę, że moje pytanie brzmi po prostu dziękuję… Dziękuję bardzo za piękną inspirującą rozmowę, dziękuję.
Khang: Co robisz w chwilach, kiedy nie możesz zrobić więcej dla cierpienia, którego doświadcza ktoś inny?
Shay: Tak, to świetne pytanie. To piękne pytanie. Myślę, że istnieje podstawowa zasada, której nauczyłem się w pracy uzdrawiającej lub w jakiejkolwiek pracy dawania, a mianowicie, że nie możemy dawać tego, czego nie mamy. Tak więc, kiedy jesteśmy wyczerpani, oznacza to dla mnie, że w mojej własnej istocie, w tym momencie, muszę zamienić tę miłość w siebie. Muszę ponownie nałożyć na siebie tę miłość, ponieważ jeśli nie przywrócę, nie zregeneruję i nie odmłodzę tej wewnętrznej zdolności do dbania o siebie, nie będę miał nic do dania.
W rzeczywistości jestem niesamowicie wrażliwy na to, kiedy czuję, że moja własna energia jest wylewana i nie mam jej więcej. Jeśli zbliżę się do tej krawędzi, natychmiast skupiam się z powrotem na własnej istocie. I generuję to samo źródło miłości i współczucia dla mojego własnego serca i dla własnego poczucia siebie, dobrego samopoczucia i dobrego samopoczucia.
Wiesz, że nie różnisz się od nikogo innego, kogo chcesz wesprzeć, prawda? Dlatego musimy dbać o siebie tak samo, jak staramy się dbać o innych. I kiedy czujemy się tam niezrównoważeni, myślę, że istnieje pilna potrzeba napełnienia własnego kubka, ponieważ bez tego nie możemy dawać wody innym. Powiedziałbym tylko, że jest takie miejsce, w którym możemy sobie przypomnieć, że współczucie dla wszystkich istot jest także współczuciem dla siebie. Że jesteśmy częścią tego równania. Chciałbym po prostu uhonorować cię i to, że tak bardzo zasługujesz na miłość i współczucie, które chcesz dać swoim dzieciom i innym.
Nipun: To jest piękne. Dziękuję. Podsumowując, co możemy zrobić, aby pozostać w kontakcie z tą większą miłością i być może nawet rozpalić większe pole miłości wokół nas?
Shay: Mogę podzielić się tylko tym, co uważam za pomocne dla siebie, ponieważ może to będzie miało zastosowanie, a może nie. Ale jedno jest pewne, czego się nauczyłem: codziennie spędzam trochę czasu w stanie odczuwania głębokiej wspaniałości. Jednak można to znaleźć i myślę, że każda osoba uważa to trochę inaczej, trochę słodko. Może to wpatrywanie się w kwiat, może przez medytację, może przez kontakt z psem lub zwierzęciem, które jest w twoim życiu, może przez chwile z dziećmi, może przez poezję lub refleksję nad czymś, co tak głęboko dotyka twojego serca, że pomaga ci zapamiętać to połączenie ze świętością.
Jeśli potrafimy utrzymać i pamiętać to połączenie ze świętością każdego dnia, choćby przez krótki czas – w moim własnym życiu, to mnie zmienia. To dla mnie pierwszy krok każdego dnia. Robię to każdego ranka. Wpadam w głębokie połączenie ze świętością i czerpię z tego miejsca. Głęboko czerpię z tego miejsca i jest to niezwykle ważne w mojej własnej praktyce. Jest to osiedlenie się i pozwolenie temu, aby w pewnym sensie się rozszerzyło.
Druga praca , którą wykonuję codziennie, a to tylko moja własna praktyka, więc możesz stworzyć coś zupełnie innego. Ale tak naprawdę każdego dnia odmawiam bardzo zaciekłą modlitwę, aby całe moje życie było poświęcone temu, czego doświadczyłem (może tak, jak moglibyśmy to nazwać) wielką tajemnicą, najświętszą, boską, lub istnieje wiele imion – ale bez względu na to, jakie nazwy temu, prawie wykrzykuję modlitwę: „Niech całe moje życie, cała moja istota, całe moje ciało, mój duch, moja świadomość, niech wszystko, co robię i czego dotykam, będzie w zgodzie z tym. pojazd wyrażania tej boskiej woli, celu i miłości”.
W tej praktyce modlitewnej jest to jak zobowiązanie. Jest to zobowiązanie do: „Aktywnie wciągam to w swoje życie, aby móc służyć innym z tego miejsca dobroci i wielkości, z tego ziarna”. Czyż każdy z nas nie jest autentyczny?
Trzecia część dotyczy receptywności. Jest to wymagająca praktyka, ale wciąż staram się ją praktykować każdego dnia , czyli: „Bez względu na to, co dzieje się w moim życiu, bez względu na to, co stanie na mojej drodze, bez względu na trudności, jest na to akceptacja i otwartość, także jest moją nauką”. To doświadczenie, jakiekolwiek by nie było, jakkolwiek trudne, nie przydarzyłoby mi się w tej chwili, gdyby nie było w nim lekcji i pouczenia. U podstaw mojej istoty, najlepiej jak potrafię (jestem człowiekiem, cały czas popełniam błędy), ale najlepiej jak potrafię, po prostu mówię: „Proszę, pozwól mi otrzymać z tego naukę, nawet jeśli wydaje się to takie trudne i okropne, pozwól mi odkryć, czym jest to nauczanie, abym mógł jeszcze trochę urosnąć. Może uda mi się trochę bardziej rozszerzyć moje poczucie świadomości, aby móc mieć trochę więcej współczucia i trochę więcej miłości dla siebie i innych podczas tej podróży”.
Powiedziałbym, że te trzy rzeczy bardzo mi pomogły, więc może w pewnym stopniu pomogą innym.
Nipun: To są piękne rzeczy. Jak możemy wejść w tę przestrzeń wdzięczności, modlić się o bycie narzędziem i ostatecznie po prostu być gotowym na przyjęcie wszystkiego, co daje nam życie? To fantastycznie. Shay, wydaje mi się, że jedyną właściwą reakcją na podziękowanie jest po prostu chwila ciszy tutaj. Abyśmy mogli w naszej nieprzenikliwości zawsze po prostu płynąć tą dobrocią w świat, do siebie nawzajem, tam gdzie trzeba. Dziękuję bardzo, Shay. To było naprawdę miłe z twojej strony, że znalazłeś czas na to wezwanie i myślę, że to cudowne, że wszystkie energie łączą się w taki sposób, więc jestem naprawdę wdzięczny za wszystkich. Myślę, że wszyscy jesteśmy. Dziękuję wszystkim wielorybom, całemu życiu, w całym miejscu, po prostu zrobimy minutę ciszy w podzięce. Dziękuję.